Unia Europejska wprowadza nowe przepisy dotyczące złącz USB-C, które wchodzą w życie z pełnym impetem. Obecnie jesteśmy w dwuletnim okresie przejściowym, podczas którego producenci mają czas na dostosowanie swoich mobilnych urządzeń do nowych wymogów wspólnoty. Od 28 grudnia 2024 roku, port USB-C stanie się obowiązkowy dla większości produkowanej elektroniki. W związku z tym, warto poznać kilka kluczowych informacji na temat tego nowego standardu.
Czym jest port USB-C?
USB-C to uniwersalny standard złącza, który umożliwia szybsze przenoszenie danych, ładowanie urządzeń oraz przesyłanie obrazu i dźwięku. Jest zgodny z różnymi technologiami, takimi jak USB 3.1, Thunderbolt 3 czy DisplayPort, co sprawia, że jest wszechstronnym rozwiązaniem.
Co więcej, port ten jest symetryczny i mniejszy w przeciwieństwie do powszechnego USB typu A. Oznacza to, że w przeciwieństwie do leciwego już rozwiązania można go „podłączyć do góry nogami”. W przypadku starszej generacji wiązało się to z dość powszechnym problemem, z którego w internecie zaczęły krążyć memy. Nieraz próbowaliśmy podłączyć przewód jedną stroną, tu drugą i jeszcze raz na odwrót. Za trzecim razem się udawało. Tu nie ma tego problemu.
Dlaczego Unia Europejska wprowadza ten przepis?
Głównym celem wprowadzenia obowiązkowego złącza USB-C jest zmniejszenie ilości odpadów elektronicznych oraz ułatwienie życia konsumentom, którzy nie będą musieli posiadać wielu różnych ładowarek i kabli. Zmniejszenie zużycia zasobów naturalnych oraz obniżenie kosztów produkcji są dodatkowymi korzyściami płynącymi z tego rozwiązania.
Jakie urządzenia będą musiały spełniać wymogi?
Nowe przepisy będą dotyczyć większości mobilnych urządzeń, takich jak smartfony, tablety, czytniki e-booków, smartwatche oraz inne podobne produkty. Urządzenia, które nie mają możliwości ładowania przez USB, nie są objęte tymi przepisami.
USB-C, USB-C nierówne, czyli to powinieneś wiedzieć.
Można się spodziewać, że wraz z wprowadzeniem nowego standardu, większość urządzeń wyposażona będzie w porty USB-C, a każdy kabel z taką wtyczką będzie pasował do wszystkiego. Niestety, takie założenie jest błędne.
Praktycznie USB-C jest jedynie złączem, które znajduje się na końcówkach danego kabla, a ten może się różnić prędkością transferu, maksymalnym przepływem prądu i wieloma innymi aspektami.
Przykład: Zakupiłem niedawno monitor oraz laptop wyposażony w porty USB-C, które umożliwiałyby ładowanie komputera za pomocą ekranu i jednocześnie przesyłanie obrazu na monitor. Producent wyświetlacza dołączył do zestawu specjalny kabel, ale postanowiłem skorzystać z tańszego zamiennika od mojego telefonu. Niestety, po podłączeniu monitora do laptopa okazało się, że nie ma między nimi żadnego połączenia.
W tym wypadku użyliśmy kabla, który nadaje się jedynie do strumieniowania małych danych oraz zasilania niskim prądem. Nie zapewnia optymalnej prędkości oraz niezbędnych protokołów dla transferu obrazu itd.
Drugi przykład: Ostatnio zakupiłem dysk twardy dla mojego MacBooka, a oba urządzenia posiadają interfejs Thunderbolt 4. Na pierwszy rzut oka wejścia wydawały mi się takie same jak porty USB-C, więc połączyłem je za pomocą taniego kabla za 20zł z serwisu aukcyjnego. Niestety, po podłączeniu dysku do komputera okazało się, że nie jest on widoczny.
W drugim przykładzie dochodzimy do kolejnej kwestii. Nie wszystko co ma port USB-C jest kablem USB. W niektórych przypadkach musimy skorzystać z kabli takich jak wspomniany Thunderbolt, które jedynie mają końcówki USB-C, a ich cena może sięgać nawet 650zł.
Trzeci przykład (z życia wzięty): Dzień przed realizacją zdjęć do teledysku, potrzebowałem naładować stabilizator obrazu do kamery, który był wyposażony w port USB-C. Niestety, nie miałem innej dedykowanej ładowarki, więc postanowiłem użyć mocniejszej kostki 65W od mojego Macbooka Pro wraz z kablem, który teoretycznie miał być kompatybilny. Uznałem, że skoro mój telefon działał na tej ładowarce, to stabilizator również powinien się naładować.
I wiecie co? Nie ładowała. Musiałem szukać innej ładowarki z innym kablem. Wtedy zadziałało.
Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni
W 2015 roku firma Apple, producent m.in. telefonów iPhone, zorganizowała konferencję prasową, na której zaprezentowała wiele nowych urządzeń. Jednym z nich był cienki i lekki Macbook, który wzbudził sporo zainteresowania ze względu na wysokiej jakości ekran, świetną klawiaturę oraz, co wówczas było kontrowersyjne, port USB-C. Mimo że tego typu złącza istniały wcześniej, wydanie laptopa wyposażonego wyłącznie w port USB-C było ryzykownym posunięciem, szczególnie ze względu na brak tradycyjnych portów, takich jak HDMI czy USB typu A. Rok później Apple wprowadził na rynek laptopy dla profesjonalistów Macbook Pro, które wyposażone były w 4 porty USB-C i nic więcej. W ten sposób zrezygnowano z tradycyjnych portów USB oraz ze slotu na karty SD, które były przydatne do korzystania z kamer i aparatów fotograficznych. W salonach sprzedaży rozpoczęła się era przejściówek, a już wtedy mówiono, że w 2021 roku USB-C stanie się standardem. Prognozy te okazały się trafne, ale dotyczyły większości urządzeń, ponieważ w przypadku iPhone’a, według plotek, port USB-C ma pojawić się dopiero w tym roku. Na pytanie, dlaczego Apple zdecydowało się na takie rozwiązanie i dlaczego tak długo trwało jego wprowadzenie, ciężko udzielić jednoznacznej odpowiedzi.

Czy USB-C ma jakieś zalety?
Oczywiście, że ma. Nie musimy mieć tony kabli o różnych standardach. Najczęściej naszą jedyną potrzebą jest naładowanie jakiegoś urządzenia i tu większość ładowarek powinna się sprawdzić. Tam gdzie potrzebujemy innego kabla, powinniśmy się zawczas w takie wyposażyć. Co więcej, kupując dany przewód upewnijmy się, czy na pewno sprosta oczekiwanym wymaganiom. Jeśli potrzebujemy podłączyć monitor z laptopem, nie oszczędzajmy i wybierzmy coś lepszego. Najlepiej to co daje producent.
Dla konsumentów wprowadzenie USB-C jako standardowego złącza oznacza większą wygodę oraz oszczędność. Będą mogli korzystać z jednego rodzaju ładowarki i kabla do wielu urządzeń, co zmniejszy ilość przewodów i akcesoriów potrzebnych w codziennym życiu.
Fot główne. Szymon Siębor / WBC 24 – wszelkie prawa zastrzeżone